piątek, 30 września 2016

30.09.2016

Bywało gorzej.

Codziennie, gdy wstaję rano z łóżka, staram się przemóc stres nadchodzącego dnia. Na początek robię kawę, włócząc się w wełnianych skarpetkach po mieszkaniu, które pokochałam od pierwszego wejrzenia. Staram się doprowadzić potargane włosy do porządku i wyglądać na tyle perfekcyjnie, na ile pomaga mi moje zmęczenie. Nigdy nie jestem wyspana, choćbym leżała w łóżku 40 godzin.
Dużo się zmieniło od tamtego roku. Czas minął mi tak szybko, że gdy myślę o tym dłużej niż kilka sekund, zaczyna mnie to przytłaczać. Z dziecka, które cieszyło się z imprez i starało się budować jakiekolwiek relacje z ludźmi, wyrosła dorosła kobieta, która rozumie już problemy życia na własny rachunek.
Staram się chodzić cicho, choć wiem, że mojego partnera nie obudzi byle szmer. Czasem się śmieję, że w wypadku pożaru będę musiała go wynieść razem z łóżkiem. Siadam w fotelu i otulam się grubą bluzą, próbując opanować drżenie rąk.
Gdzieś tam z tyłu głowy wciąż dźwięczą mi słowa: ''Zrozumiesz za parę lat. Czeka cię pierwsza praca, pierwsze rozczarowania. Zobaczysz, że wcale nie jest tak łatwo''.

Pieprz się.

Mam dobrą pracę. Kreatywną i rozwijającą. Nie jest to szczyt moich marzeń, ale trafiałam już gorzej. Pracowałam więcej, dłużej i ciężej za mniejsze pieniądze. Mieszkałam w miejscu, które nie przypominało prawdziwego domu. Wciąż szukałam swojego azylu na ziemi. Zmieniałam ludzi, środowiska, cele. Bywało ciężko. Ale nie na tyle, by nazwać to jednym wielkim rozczarowaniem. Widocznie nie jestem aż taką materialistką. Nie dążę do bogactwa. Dążę do szczęścia.


Idę na przystanek, w powietrzu czuć już jesień. Codziennie mijam psa siedzącego przy oknie w kamienicy. Zawsze poprawia mi humor, ma nawet własną poduszkę na parapecie. Mały, puchaty monitoring osiedlowy.
Przystaję, czekając na autobus. Spoglądam na wysoki blok, +/- 10 pięter. Gdzieś pod skórą czuję, że mieszka tam ktoś taki, jak ja. Ktoś, dla kogo wstawanie z łóżka jest katorgą. Ktoś, kto woli żyć w świecie snów, bo dzieje się tam dużo więcej, niż w realnym. Codziennie życzę Ci miłego dnia. Uparcie wierzę, że to coś zmienia. I chcę wierzyć, że inni robią to samo dla mnie.

Muszę jakoś sensownie wytłumaczyć swoją niewyobrażalną siłę.

Uwielbiam jeździć autobusem, dlatego cieszę się, że czeka mnie dwudziestominutowa droga. Patrzę przez okno, słuchając muzyki. Nie chcę słyszeć głosów i szumu ulic, jeszcze nie. Odcinam się od świata, odpływam przy starannie dobranych dźwiękach.

I boję się. Każdego dnia walczę o to, by nie dać się panice. Nie myśleć za dużo, być tu i teraz. Odcinać się od krytyki, stawać się lepszą dla siebie i innych.

Wzdycham cichutko, czując narastający ból głowy. To był wyjątkowo pokręcony rok. Ale mimo ogromu trudności, jestem tu. Stawiam czoła wyzwaniom, jakie niesie poranek. Może jednak świat nie jest taki zły, jak mi wmawiałeś.

sobota, 16 lipca 2016

Vintage z Alicją Kubicką

W końcu znalazłam czas na naskrobanie notki o ostatniej sesji. Będzie króciutko, bo sądzę że i tak wolicie pooglądać zdjęcia, niż mnie poczytać. Zapraszam.

 Alicja
05.06.2016
•   •   •
Ta sesja była najbardziej spontanicznym spotkaniem ever. Bodajże w sobotę napisałam ogłoszenie, że szukam dziewczyny do zdjęć i mam takie i takie wymagania. Alicja zgłosiła się jako pierwsza, szybko obgadałyśmy szczegóły i następnego dnia umówiłyśmy się przy Wysokiej Bramie.

Pomysł na zdjęcia pojawił się totalnie znienacka-ot, szliśmy któregoś dnia przez starówkę z chłopakiem, zobaczyłam ażurowy mostek i nagle mnie olśniło-chcę tu cyknąć coś w stylu retro. Poszukałam w internecie nieco inspiracji ''wyglądowych'' (choć ogólny zarys miałam w głowie) i ku mojej ogromnej radości, Alicja podołała ze stylizacją w 100%.

Zaczęłyśmy od paru ujęć w parku:






W miarę upływu czasu atmosfera zaczęła się rozluźniać, a ja-jak zwykle, na spontanie-zaczęłam rozglądać się za ciekawymi miejscami. Wtedy też zauważyłam mnóstwo wrzosów (?) posadzonych blisko kawiarni. Podejrzewam, że klienci mieli radochę patrząc na nasze zmagania, ale efekty mówią same za siebie:








Ogólnie, zdjęcia były ''efektem ubocznym''-dużo więcej spacerowaliśmy i rozmawialiśmy, tym bardziej, że ostatecznie zebrała się nas czwórka.
Czas szybko mijał, słońce powolutku zaczynało zachodzić, stąd też mimo tego, że miałyśmy już powoli kończyć, poprosiłam o parę dodatkowych ujęć, które narodziły się w ciągu kilku minut:



Nie wstawiam tu wszystkich zdjęć z sesji, tylko te, które uważam za najlepsze + parę smaczków, których nie widzieliście na fanpage'u.
Sama jestem bardzo zadowolona z efektu, moja wizja została zrealizowana. Niestety, cały czas tworzą się nowe koncepcje...A czemu ''niestety''?

Aparat w naprawie.

poniedziałek, 27 czerwca 2016

Astathre-sesja z bzem

Po raz kolejny miałam przyjemność gościć przed swoim obiektywem Nikę. Zawsze chętnie przyjmuję propozycje sesji, bo wiem, że razem potrafimy stworzyć coś magicznego, a przy tym fajnie spędzamy czas.

 Astathre
24.05.2016
•   •   •
To już trzecia współpraca z Niką. Podobnie jak poprzednio, mogłam liczyć na ogromne odciążenie ze strony mojej modelki-zajęła się makijażem, stylizacją, rekwizytami, a nawet znalezieniem odpowiedniego miejsca. Niestety, nieco spóźniłyśmy się z terminem i nasza sesja nie wyglądała tak, jak ją sobie wyobraziłyśmy, choć z perspektywy fotografa i tak jestem zadowolona, że cokolwiek dało się odratować.
Czemu mówię o spóźnieniu? Głównym tematem miał być bez. A jak wiadomo, pogoda w naszym kraju bywa bardzo marudna i ciężko było znaleźć odpowiedni moment do zrobienia zdjęć, biorąc pod uwagę brak czasu. Ostatecznie zrobiłyśmy zdjęcia pod koniec maja, gdy bez zdążył już przekwitnąć i wyglądał naprawdę żałośnie.

Udało nam się jednak znaleźć w miarę ładnie wyglądający krzaczek i zrobiłyśmy przy nim parę zdjęć.



 to zdjęcie bardzo mi się podoba, ale widać tu, jak strasznie źle wyglądały kwiaty... :<


nie wiem, co przykładałam do obiektywu, że coś takiego mi wyszło :D w każdym razie, nie było zamierzone.

Dzień był upalny, słońce naprawdę mocno dawało się we znaki, a jak niektórzy wiedzą-nie są to dobre warunki do zdjęć. Niemniej chciałam spróbować paru ujęć właśnie pod słońce (mam jeszcze jedno niespełnione marzenie z polem maków i podobnym oświetleniem, ale nie wiem czy w tym roku to ogarnę bez samochodu):

 pomijam fakt, że bardzo ciężko ostrzy się pod słońce, tym bardziej, że 50-tka jest marudna.




Po tych ujęciach nadszedł czas na tytułowy bez-Nika dużo wcześniej nazbierała cały wór bzu, który niestety przez wysoką temperaturę wyglądał nie mniej żałośnie, niż ten na krzaczkach :D
Ale magia grafiki okazała się niezastąpiona:


dobre oko wypatrzy, co tu robiłam. :) ale cśśś! 

nie wiem czemu, zawsze jak widzę to ujęcie, kojarzy mi się z tumblrem :D

I skończyłyśmy na paru zdjęciach, których pomysłodawczynią była Nika. Jak pewnie zauważyliście, moja modelka pozuje w pełnym zakresie, a ja bardzo rzadko ukazuję nagość na zdjęciach, więc chciałam, by była jak najbardziej delikatna i subtelna:




Jak podobają Wam się efekty naszych zmagań? :) Na pewno następnym razem zwrócę większą uwagę na miejsce. Planuję w sierpniu odwiedzić Wrocław, wciąż walczę z aparatem-jak tylko coś się poprawi na pewno dam znać i wezmę się za nagrywanie filmików, bo widzę, że większości z Was podoba się ten pomysł. :)
Buziaki!

piątek, 27 maja 2016

Leśna sesja z Blue Astrid

Tym razem efekt współpracy z osobą, z którą umawiałam się przez naprawdę długi czas. Wciąż nie mogłyśmy znaleźć jednego, pasującego terminu i jak to zwykle ze mną bywa, umówiłyśmy się na zdjęcia dość spontanicznie.

Blue Astrid
01.05.2016
•   •   •
Tak dobrze, że 1 maja jest dniem wolnym od pracy... Gdyby nie to, pewnie jeszcze przez długi czas ciężko byłoby się zgadać. :)

Jak zdążyliście zauważyć, na swoim facebooku wstawiam co jakiś czas informację o obecnie poszukiwanych osobach do moich własnych projektów. Do tego, co miałam w głowie, szukałam kogoś o niecodziennym kolorze włosów i mimo tego, że rozważałam różne kobietki, Marta okazała się być najodpowiedniejszą.

Do sesji zainspirowała mnie twórczość De Anastacii, w szczególności to zdjęcie:


Znalazłam je wieki temu na tumblrze i poświęciłam naprawdę sporo czasu na dotarcie do źródła. Do tej pory uważam, że jest perfekcyjne i podziwiam Natashę za wszystko, co robi. Ostatnio jest dla mnie nieustającą inspiracją.

Wracając do tematu-sesja odbyła się zaraz po mojej przeprowadzce do nowego mieszkania. Nie był to zbyt dobry pomysł, bo od rana pakowaliśmy nasze rzeczy i następnego dnia byłam niewyspana i ledwo żywa.
Na szczęście rano zostało mi trochę czasu na przywrócenie się do życia (co było dość ciężkie, bo mimo zmęczenia, zasnęłam dopiero w okolicach 5:00, wiadomo, nowe miejsce) i o 17:00 byłam gotowa do podróży na Kortowo.

Marta zajęła się makijażem i stylizacją, ja pomogłam z włosami-wspólnymi siłami stworzyłyśmy coś naprawdę fajnego. Bardzo zależało mi na tym, by pokazać moją modelkę w zupełnie innej odsłonie-delikatnej i niewinnej. Myślę, że po części mi się to udało.

Sesję wykonywałam bazując na mojej kochanej stałce, jedynie do zdjęć z góry użyłam zooma-by zrobić portret z 50-tką musiałabym wejść na stołek/drabinę, której niestety nam zabrakło. :D

Dobra, dość już gadania, czas na zdjęcia. Chyba pierwszy raz w swojej karierze pokażę Wam niemal całą sesję. Zaczęłyśmy od uroczej polanki w środku lasu:

 chyba moje ulubione zdjęcie z całej sesji.


 to i kolejne były dopieszczane tysiące razy i ostatecznie żałuję, 
że robiłam nadpisy, bo teraz zostawiłabym je w naturalnych kolorach. :P


Potem poszłyśmy pod drzewko, które urzekło mnie już jakiś czas wcześniej, podczas spaceru z moim Ukochanym:



 zdjęcie właściwe, dla którego powstała cała sesja.



Nie obyło się bez łączki:






I oczywiście lasu:




Widząc Wasze reakcje, myślę że Wam również podoba się ta sesja. :)

Zapraszam też do śledzenia mojego fp-wstawiam tam na bieżąco efekty współpracy z Olą (której nie zamieszczę tutaj, bo umówiłyśmy się dosłownie dla kilku ujęć) i niedługo pokażę zdjęcia z Niką.