To była trzecia sesja we Wrocławiu, podczas której pozowałam. Powrót nie okazał się łatwy, ciągle czuję się niepewnie, dalej mam ogromne problemy z tym, żeby chcieć się widzieć na fotach, ale Paweł dał mi efektami małego kopa motywacji. Przyjechał mega przygotowany, atmosfera sprzyjała pozytywnemu podejściu, jednym słowem-przyjemnie spędzona sobota. No i po wszystkim poszliśmy z bułką do jakiejś wegańskiej knajpki na obiad, czego chcieć więcej.
Zdjęć dostałam naprawdę bardzo dużo, sama oddaję zwykle nie więcej, niż dziesięć, ale pokażę Wam tu tylko te, które najbardziej mi się podobają:
Z mojej strony na pewno nie była to ostatnia współpraca, zastanawiam się jedynie, kiedy będę miała kolejny przypływ siły, żeby zdecydować się coś zrobić. Pozowanie do zdjęć jest dość ciężkim tematem. Uważam, że najlepiej jest mieć zerową, lub stuprocentową pewność siebie, żeby efekty były świetne-przynajmniej w moim przypadku. Za pierwszym razem podejście fotografa i efekty sprawiają, że dostajecie zastrzyk pozytywnej energii, co nakręca kolejne sesje, za drugim-nawet z nieco mniej doświadczonym artystą i tak można stworzyć coś dobrego, bo rozpierają Was pomysły. Ja jestem gdzieś pomiędzy i czuję, że potrzebuję ogarniętej osoby, która w razie czego poda mi rękę i pokaże, jak działać dalej. Niedawno pozowałam pewnej świetnej fotografce i poczułam to, co dawniej-przyjemne zmęczenie, pozytywne emocje, dobrze wykorzystany czas, mimo tego że oczywiście nie widziałam jeszcze efektów. Jednak czasami liczy się sama droga, a nie cel.
Ale w obecnej sytuacji już nie tylko o chęci chodzi, prawda? Mamy teraz większe zmartwienia, niż brak zdjęć do udostępnienia, niestety...
Ale w obecnej sytuacji już nie tylko o chęci chodzi, prawda? Mamy teraz większe zmartwienia, niż brak zdjęć do udostępnienia, niestety...
Buziaki,