• • •
Sesję tę wykonałam niedługo po ostatnich zdjęciach z Julią. Byłam dość mocno zmęczona, bo jednak dwie prace + dwie sesje w weekend to trochę ponad moje siły, ale efekty wyszły mimo wszystko przekot.
Początkowo zamysł miał być zupełnie inny-bardziej w stylu moich prac sprzed 10 lat, jeszcze z czasów photobloga, gdy wszystko co mroczne, musiało być wyeksponowane, przesadzone, niezostawiające krzty niedopowiedzenia. Tym razem postawiłam na coś nie do końca dosłownego, niektóre kadry kojarzą mi się ze starym kinem, a przynajmniej chciałabym, żeby tak było.
Będę miała dla Was nieco bonusowych ujęć, w których chcę pokazać, jak bardzo zmienia się odbiór zdjęcia przez korektę jasności i kolorów-bo ostatnio nie uznaję innego sposobu obróbki. Mam wrażenie, że odrobinę dojrzałam, nabrałam-po raz kolejny-większej ochoty na naturalność, zaczęłam zwracać uwagę na detale, tło i przede wszystkim więcej myśleć podczas sesji. Zwykle działałam bez żadnego planu, bardzo spontanicznie-tu się raczej nic nie zmieni, ale podchodzę do tego mniej ''niechlujnie''-sprawdzam miejsce zawczasu, oszczędzam sobie obróbki przy wycinaniu niepożądanych elementów-staram się je eliminować ''na żywo''.
Najpierw zrobiłyśmy kilka ujęć plenerowych, od razu pokazuję ''przed'' i ''po'':
By niedługo potem przejść do moich ulubionych, w pomieszczeniu:
Zdjęcia były robione w salce prób mojego chłopaka-widzieliście już ją w innej notce. :)
Ujęć miałam bardzo dużo, jednak zrobiłam się bardzo selektywna i chciałam odesłać tylko te, które naprawdę mi się podobają. Coraz bardziej czuję, że idę w jakość, nie ilość.
Asi raz jeszcze bardzo dziękuję za współpracę, mam nadzieję, że zwróciliście uwagę na aktywny link w pseudonimie na samej górze-lećcie zaobserwować jej instagrama!
Buziaki,