czwartek, 12 marca 2020

Nie tylko plener, czyli zdjęcia z Arraventiną

No, druga notka w 2020 i to jeszcze w pierwszej połowie roku! Przyznam, że jestem pod wrażeniem swojej regularności.
Musicie mi wybaczyć, będzie to dość krótki wpis, ale systematycznie sobie choruję i na palcach jednej ręki mogę policzyć dni, w których czułam się naprawdę dobrze. Ale nie o tym dzisiaj. Dziś chcę Wam pokazać efekty pierwszej sesji od października 2018 roku. Zrobiłam sobie przerwę dłuższą niż planowałam i nadal nie obiecuję, że wrócę do cykania. Ale lepiej robić coś i przekonać się, że nadal się tego nie czuje, niż gdybać.

•   •   •
''Oddałam'' Julci pomysł na sesję dla siebie samej, który chodził mi po głowie od paru lat-ale że z modelingiem jest mi na razie jeszcze bardziej nie po drodze, niż z fotografią, postanowiłam zrobić to inaczej.

Z każdą sesją, którą wykonałam w tym roku, widzę jak zmienił mi się styl i gust. Wciąż nie czuję, że moje zdjęcia są na tyle charakterystyczne, by wiedzieć że wyszły z mojej ręki bez patrzenia na opis, ale przestało mieć to już dla mnie tak kolosalne wrażenie.
Na spotkanie szłam bez żadnych oczekiwań co do efektów, jedynie z drobną nadzieją, że spędzę ten czas produktywnie. Julia okazała się być osobą, z którą mam co nieco wspólnego, do tego sam klimat wprowadzał przyjemny nastrój. Do zdjęć wybrałam księgarnio-kawiarnię Tajne komplety, którym jeszcze raz serdecznie dziękuję za udostępnienie miejscówki. Spodziewałam się, że spędzimy tam maksymalnie godzinę, a ostatecznie więcej było picia smacznej herbaty, niż samego cykania. :)

Ale dobra, gadanie gadaniem, Wy czekacie na efekty:















Chcę jeszcze zwrócić uwagę na fakt, że to moje pierwsze zdjęcia poza plenerem! Uważam, że fotografowanie w pomieszczeniach wymaga sporej dawki wiedzy, ale też czuję już niedosyt sprzętowy i wiem, że mogłabym to zrobić lepiej już nie tyle z lepszym obiektywem, co z lampami. Ale to z kolei nie do końca mogłoby pasować klientom księgarni-nikt przecież nie zamknął specjalnie dla nas lokalu... :) Niemniej ci, którzy siedzieli w pobliżu byli mega mili-a to fajna odmiana, bo odkąd przeprowadziłam się do Wrocławia trafiam na roszczeniowych oszołomów.

Julii życzę powodzenia w dalszej drodze, bo to naprawdę fajne początki. Jest uroczą, ciepłą osobą, która na pewno dojdzie do konkretnego poziomu w fotomodelingu. Jak będzie ze mną? Zobaczymy. Na razie mam w zanadrzu jeszcze dwie sesje, które wykonałam świetnym dziewczynom i jedną, na której pozowałam ja-nie ze wszystkich będę robiła osobne wpisy, dlatego po pojedyncze nowości zaglądajcie zarówno na mojego instagrama, jak i facebooka.

Do zobaczenia niedługo,
buziaki,

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Problemy, sugestie?