Tak jak obiecałam, pokażę kilka efektów sesji wykonanych podczas czwartkowych spotkań fotograficznych. Zostałam na nie zaproszona parę miesięcy temu, przez Valkrah. Zgodziłam się, zanim zaczęłam rozkminiać nad wszelkimi minusami i cieszę się, że tak wyszło.
Biorąc pod uwagę moje trudności w nawiązywaniu relacji i wrodzony introwertyzm i tak uważam, że z każdego takiego spotkania coś wynoszę. A to nauczę się cykać w sztucznym świetle, a to poznam jakieś nowe twarze...Ostatnio strasznie się w tym powtarzam, ale non stop rozszerzam swoją strefę komfortu-i nawet w takich drobnostkach jak wychodzenie do "obcych" ludzi czuję drobne postępy. Ale o tym może innym razem.
Na spotkaniach spełniam się w różnych rolach-zdarza mi się pozować, fotografować, a także asystować. Nie ma tam światła zastanego, ze względu na dość późną porę, dlatego zawsze pracujemy na sztucznym oświetleniu. Po raz pierwszy pojawiłam się tam pozując do zdjęć dla Valkrah-to było moje pierwsze, dłuższe zetknięcie z fotografią analogową:
Pomysł zakładał wykorzystanie małych, drewnianych klamerek i potrzebny był ktoś cierpliwy, z dużym progiem bólu-jeśli zastanawiacie się dlaczego, musielibyście zobaczyć jak przebiega robienie zdjęć analogiem i przypiąć sobie kilka takich spinaczy do ciała. :) Long story short-jest to nieco dłuższe, niż ustawianie lustrzanki.
Zrobiłam sobie potem kilkanaście minut przerwy, szukając ciekawych rekwizytów i przyszedł mi pomysł na wykorzystanie króliczej czapeczki i różowej tempery:
Tutaj też zapozowałyśmy Mattowi:
Tydzień później pomysł na zdjęcia przyszedł dopiero w autobusie-przypomniało mi się, że mamy na stanie gumowe kaczuszki, które koniecznie chciałam wykorzystać. Tak narodziły się dwa portrety:
Na kolejnym spotkaniu było nas zdecydowanie mniej. Przyjechałam bez konkretnego pomysłu na zdjęcia, ale w końcu odważyłam się na ujęcia aktowe. Wykorzystaliśmy do nich dymiarkę i starą, szklaną witrynę, z której usunęliśmy wcześniej półki:
I ponownie, zapozowałyśmy razem, teraz jednak fotografował nas Kuba:
Kolejnego tygodnia w ogóle nie planowałam fotografować, stąd pojawił się tu tylko jeden cyk mojego autorstwa:
W, bodajże, kolejny czwartek przyszedł mi do głowy pomysł inspirowany fotografią 3cmlin, do którego zapozowała Valkrah:
A najwięcej zdjęć zrobiłam chyba w "ostatni" czwartek, przed dłuższą przerwą-tu bawiłam się kolorowymi mieczami świetlnymi, nakładaniem celofanu na lampy i oczywiście dymiarką. Już chyba nie muszę mówić, kto pozował:
W poszukiwaniu rekwizytów do zdjęć dorwałam abażur. Do tej pory jestem pełna podziwu, że Kamili udało się zmieścić tam prototyp lampy:
To z pizzą to epicka robota. Serio. Wczoraj tak patrzyłam na to zdjęcie, bo coś gadaliśmy z nie-mężem i on nagle "zjedzmy pizzę!", więc...
OdpowiedzUsuńZostałaś inspiracją wczorajszej kolacji >D
I widzę, że Valkrah bardzo lubi tę witrynę >D + Super!
Polecam się na przyszłość! :D
Usuń