Dzisiaj efekty wspomnianej sesji z Florą. To już moja czwarta współpraca z tą fotografką i coś mi podpowiada, że wciąż nie ostatnia. Tego dnia byłam trochę średnio żywa-mam za sobą kilka dość intensywnych tygodni, co odbiło się na zdjęciach, ale Florze udało się wyciągnąć z nich sporo dobrego.
Tym razem wzięłyśmy na tapet Park Szczytnicki i okolice Mostu Zwierzynieckiego-czyli okolice, które średnio znam, a podczas długiego spaceru okazało się, że istnieje jeszcze spora część parku, której w ogóle nie widziałam na oczy, mimo tego, że byłam tam na zdjęciach chyba już dwa razy.
Zaczęłyśmy od prostych portretów przy moście:
wersja czarno-biała, czy kolorowa?
Po czym ruszyłyśmy w stronę parku, zatrzymując się jeszcze na jakieś pojedyncze miejscówki:
I oczywiście nie mogło zabraknąć kwiecistych ujęć:
Strasznie siedzi mi kolorystyka tych zdjęć <3
I lekko wystający brzuszek :D

ALE fajnie, że pojawił się pomysł zrobienia leżących zdjęć-to kolejna perspektywa nieco spoza mojej strefy komfortu, ale jestem bardzo zadowolona z efektu-udało mi się uniknąć podwójnego podbródka i zachwiania proporcji twarzy:
Skończyłyśmy na ujęciach w forsycjach-kurczę, ile ja się nauczę o roślinach podczas tych wyjść! Widać już jednak na mojej twarzy konkretne zmęczenie, więc na tym ujęciu skończyłyśmy:
Zwykle z Florą więcej rozmawiamy i spacerujemy, niż cykamy i tak było też tym razem. Niemniej nie ubolewam nad ilością zdjęć-tak czy inaczej jest ich dość sporo. No i liczy się jakość. :)
Miałaś soczewki na tych zdjęciach?
OdpowiedzUsuń+ Te pierwsze kadry mi się skojarzyły z Paryżem >D
Soczewki miałam jedynie bezbarwne, korekcyjne, kolor jest mój :)
UsuńO ja, nigdy nie patrzyłam na most w ten sposób :D
Ale jest trochę Paryż, nie?
Usuńhaha, może udałoby mi się kogoś lekko nabrać :D
UsuńMNIE CI SIĘ UDAŁO >D Dzięki!
Usuń